11 listopada 1944 r – niepodległość krzyżami się mierzy…

11 listopada 1944 r – niepodległość krzyżami się mierzy…

11 listopada świętujemy odzyskanie niepodległości przez Polskę. Niepodległości tej w czasie II wojny światowej musieliśmy bronić i ponownie o nią walczyć. Traf chciał, że 11 listopada 1944 roku nasz lokalny Oddział Partyzancki „Sama” stoczył swoją najcięższą potyczkę z oddziałami niemieckimi, którą okupił życiem 2 swoich podchorążych.

Jesienią 1944 roku zapadła decyzja, że na okres zimowy partyzanci zostaną podzieleni na kilkuosobowe patrole żandarmerii i zostaną rozmieszczeni w różnych stronach Obwodu AK. Przygotowując się do tego zadania należało zgromadzić odpowiednie zapasy, dlatego oddział kilkukrotnie przechodził do Kraju Warty, gdzie dokonywano rekwizycji na zamożniejszych Niemcach. Z każdej takiej akcji był sporządzany przejętego dobytku, ponieważ to dowództwo Okręgu AK decydowało o podziale dóbr.

11 listopada 1944 niepodleglosc krzyzami sie mierzy 1Stoją od lewej: Janusz Kowalski „Melania”, Jerzy Szperling „Nero”, Tadeusz Cichecki „Sekcja”, Bernard Marszał „Leser”, Władysław Cieślak „Koszka”, Mieczysław Marciniak „Sokół, Śmiały”, Stanisław Rudzik „Jastrząb I”, Tadeusz Sołtyszewski „Rudy”.

Nocą z 10 na 11 listopada dokonywano rekwizycji w Anielinie Swędowskim (który partyzanci określali Swędówkiem). Po zdobyciu majątku postanowiono przeczekać krótki dzień, by po zmroku około godz. 16:00 wyruszyć w drogę powrotną do Generalnego Gubernatorstwa. W czasie kwaterunku w gospodarstwach oddział organizował „kocioł” – czyli zatrzymywano wszystkich, którzy zbliżyli się do danego gospodarstwa. Późnym rankiem do siedziby kwaterunku zbliżyła się dziewczynka, która zamiast zatrzymać się na polecenie wartownika, zaczęła uciekać. Ten z kolei nie miał sumienia do niej strzelać. O wszystkim zameldowano dowódcy Marianowi Nicińskiemu ps. „Wirek”, który zastępował rannego „Sama”. Zarządzono ostrze pogotowie bojowe.

Zbliżało się południe, kiedy jak wspomina Jerzy Żukowsi ps. „Kaper”: „W prostokącie okna od strony sadu zamajaczyły dwie postacie i zbliżyły twarze do szyby, przysłaniając sobą światło słoneczne. Obie miały na głowach hełmy, których w oddziale nikt nie nosił ze względu na niewygodę i ich ciężar. A zatem nie mogli to być wartownicy, tylko… Trudno powiedzieć, kto pierwszy zorientował się i krzyknął – Niemcy na dworze!”

Ogień do Niemców jako pierwsi otworzyli znajdujący się na zewnątrz Jerzy Szperling ps. „Nero” oraz Janusz Kowalski ps. „Melania”. Reszta niemieckich żandarmów znajdująca się w sadzie otworzyła ogień ciężko ich raniąc. „Wirek” zarządził natychmiastowy odskok oddziału przez zaorane pola w biały dzień. Ta pozornie irracjonalna decyzja uratowała oddział, bowiem w lesie szczawińskim Niemcy urządzili obławę przewidując, że partyzanci wybiorą drogę przez las. Ciężko rannych podchorążych wieziono na wozie, a reszta partyzantów wycofywała się pieszo prowadząc ciągłą wymianę ogniową z próbującymi ich okrążyć konnymi patrolami. Eugeniusz Jeż ps. „Świerk” ostrzelał jeden z tych patroli zabijając z dużej odległości wszystkich pięciu jeźdźców.

Odtworzenie boju na kwaterze przez partyzantów podczas zjazdu w 1994 r.

Oddział wraz z rannymi dotarł do folwarku Domaradzyn, gdzie w dworze położono rannych i obejrzał ich lekarz oddziału Wiesław Romanowski ps. „Wiesław”. Niestety okazało się, że kule utkwiły w jamie brzusznej. Dodatkowo wielogodzinna podróż na wozie po nierównym gruncie wzmagała krwawienie wewnętrzne. Partyzantów postanowiono pozostawić we dworze i wezwać chirurga z Głowna. Oddział wycofał się do Generalnego Gubernatorstwa, którego granicę przekroczył około północy. Obaj ranni partyzanci zmarli przed świtem z upływu krwi. 

11 listopada 1944 niepodleglosc krzyzami sie mierzy 3
Grób Janusza Kowalskiego ps. „Melania” w okresie PRL.

Obu pochowano obok siebie na Cmentarzu w Bratoszewicach, ale po dziesięciu latach rodzina ekshumowała ciało „Nera” i przeniosła je na łódzki cmentarz Mania. Grób kpr. pchor. Janusza Kowalskiego ps. „Melania” nadal znajduje się w Bratoszewicach. Pamiętajmy o Tych, którzy oddali życie za Niepodległą Polskę.

 

Adrian Kut